Przyciągnąłem ją lekko do siebie. Pozwoliła. Ja dysponuję bronią białą, ona magią, która jest nieużuteczna tutaj. Więc jest... Bezbronna. Musi mi ufać.
- Odpowiem na wszystkie twoje pytania. - wyszeptałem jej do ucha, bardzo cicho. Widziałem jak się lekko czerwieni, więc kontynuowałem. - Pytaj o co chcesz, no nie wstydź się...
Przełknęła ślinę. Nic nie mówiła.
Moje usta lekko dotknęły jej ucha.
- P-przestań! - pisknęła, budząc kota śpiącego pod stołem. - To się zaczyna robić dziwne! - spojrzała na mnie lekko przerażona.
Łańcuchy zaczęły oplatać jej nogi.
- W żadnym wypadku. - oczy mi rozbłysły - to najnormalniejsza rzecz, jaka mogłaby ci się teraz przydarzyć. - uśmiechnąłem się triumfująco.
Srebrne łańcuchy ściągnęły ją na podłogę.
- C-co ty robisz!? - krzyknęła, wijąc się.
- Poprawiam sobie humor.
Krzyczała, gdy łańcuchy zaczęły oplatać jej ręce.
- Ciszej, kochanie, jeszcze ktoś tu przyjdzie na pewną śmierć. - pochyliłem się nad nią.
Ucichła.
Łza pociekła jej po policzku.
Przyłożyłem głowę tam, gdzie ma serce. Wsłuchiwałem się w jego przyśpieszone bicie, miętosząc w międzyczasie jej dłoń.
- Wiesz, ja też jestem ciekawy innych ras. Zwłaszcza anatomii. - delikatnie przejechałem palcami po jej gładkiej szyi, po czym skierowałem dłoń niżej. O wiele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz