O cholera. Rozpłakała się.
Nie umiem sobie poradzić z plączącymi dziewczynami czy tam kotołaczkami.
- Ee.. Nie płacz...? - Niepewnie pogłaskałem ją po głowie, jak kota.
Nie wydaję mi się, żebym tak mocno uderzył. Chociaż może...?
Dalej ruszaliśmy się przed siebie.
Wydawało mi się, że widzę bardzo dziwny dym. Leciał gdzieś. Tak dziwnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz