poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Alyss

Odgłos uderzenia odbił się echem po okolicy. Stałam odrętwiała przez kilka minut, po czym osunęłam się na kolana. Chce się mnie pozbyć? No dobrze! Sama odejdę!
Nadal cała umorusana popiołem, poszłam w stronę rzeki. Podobno nie można pić teraz wody, jest skażona, ale jakoś mnie to nie obchodziło. Nad zbiornikiem można było dostrzec ledwo widoczną zieloną poświatę. Przykucnęłam i wzięłam trochę wody w ręce. Szczypało, moja skóra zaczęła się rozpuszczać, a to co z niej zostało pływało po powierzchni razem z krwią. Bolało. upuściłam ciecz na ziemię, od razu wsiąknęła w suche podłoże. Nadal ciekła mi krew. KREWKA!  CZERWONA!
Mimo bólu, zaczęłam tworzyć czerwone wzory na białym "fartuszku" od sukienki.
Nagle ktoś przyłożył mi nóż do gardła.
-Chyba w końcu znalazłem obiad-wychrypiał. Bałam  się ruszyć. On chyba nie zamierza mnie zabić?! Ej ja chce żyć!
Znów odezwały się moje tiki. Gwałtownie poruszyłam głową, przez co nóż naciął mi skórę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz