poniedziałek, 28 września 2015

Rin

-Taki mądry to sam napraw...- kaszlnęłam.
Nie znam się na tym, ale mamy teraz bynajmniej jakieś udogodnienia. Czyli tak, wyżywienie, ciepło, ochronę, ewentualne leczenie, krwiopijcę łamagę, mnie, kotołaczke nadpobudliwą, i dziecko mamy... To prawie jak przed apokalipsą! Tylko bylibyśmy ludźmi. Nie mamy jeszcze mięsa, tak jakby... Cholerka... Choć Apokalipso bawi się genetyką, może to coś dać, a może i nie...
-Chodź już, bo przyjdą i zepsują to...- zaczepiłam i wyszłam za zewnątrz, a chłopak za mną. Zamknęłam kłódkę paznokciem, żeby nie było...
Wróciliśmy do głównego budynku, Apokalipso nadal zajmowała się kotołaczką. Biedactwo coś sobie naprawdę złego zrobiła... Albo oszalała i przestała uważać, tak tez być może...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz