niedziela, 13 września 2015

Coen

- Mamy towarzystwo, panienko.
- Gdzie? - zaczęła się rozglądać.
- Niedaleko. - uzdolniony i kotołak numer dwa byli przed nami... Nie widzieli nas. Dobrze. Można się elegancko teleportować.
- CO!? Powiedziałeś kotołak!?
- O, ja gadam na głos? Nie zauważyłem. - mruknąłem. Ale ona głośna.
- Dwutlenku czy ten kotołak jest podobny do mnie? - spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem w oczach.
-Wątpię - skłamałem, nie chcę tutaj siostrzyczek z kolegą - znikamy.
Zmarkotniała.
- Kłamiesz, bo czuję, że to na pewno ona.
- Szykuj się na ewentualne mdłości bądź ból - rozpocząłem proces teleportacji.
- Stój do cholery! - zaczęła się wyrywać.
Za późno.
Wylądowaliśmy na miejscu. Miło, domek. Z drzwiami zabitymi blachą.
- Niby masz mózgownice na wierzchu, a w ogóle nie myślisz... To gdzie jesteśmy, co dupku?
- Masz takie dobre uszy, a nie słuchasz? W miejscu bez wyjścia - upuściłem ją na zakurzoną podłogę.
- Dlaczego od razu nas tu nie teleportowałeś?
- Lubię dotykać kobiety. - powtórzyłem.
Przyłożyła sobie z otwartej ręki w twarz.
- Nie zniekształcaj tej swojej twarzyczki, będzie mi do czegoś jeszcze potrzebna. I tak, to jest inne miasto.
- A te coś to..? - zapytała niepewnie.
- Odczujesz to na sobie. - kocham się tak nimi zabawiać.
- Robisz to ze zwierzętami?
- Nie będziesz miała sił przemienić się w kotka, moja mała - przykucnąłem obok niej i podniosłem jej bródkę - Nie będziesz miała...
Dostałem z pięści w krocze.
- No, zachowuj siły, nie uszkodzisz mnie tak łatwo - powiedziałem z grymasem na twarzy - Jeszcze chcesz walczyć? Jestem cierpliwy.
Zmarszczyła brwi i poszła zwiedzać dom.
Nie ucieknie. Sam zadbałem o to, by dom stał się klatką na wytraszone ptaszęta... Przez okno nic nie zobaczy, niestety, zabiłem je metalową płytą. Z rtv i agd to tu niewiele mam. Żyję jakoś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz