-Wolnego panie kolego.- odsunęłam rękę i spojrzałam mu prosto w oczy. Nie od tak, znalazłam się w jego umyśle.
-Teraz wiesz jak to jest...- powiedziałam obejmując chłopaka w barkach. Byliśmy w czarnej przestrzeni. Zaczynał powoli płakać i się załamywać. Tak! DOBRZE! Moje skrzydła stworzyły osłonę, przez którą nikt go nie widział, ale nawet nie ma kto. To jest w nim. I to jest on sam.- I jeszcze się dziwisz. Czemu nie pozwalają ci być w piekle...
-Ja...ja...- wydukał w łzach.
Och.
Biedne, biedne dziecię.
Chwila... Co jest?! Coś zerwało mój urok! I to nie nic innego jak inny urok. Nikt nie umie rzucić silniejszego od mojego! Po za jedną zdzirą... Wywaliło mnie z jego umysłu. A miałam mieć tak pyszny posiłek... Eveline, gdzie jesteś aniołku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz