Uspokoiłam go. No i co? Anioł opętany. Nie trudno się domyślić. Skrzydła, jedno czarne, drugie nietoperze. Do tego czasami naprawdę widać w jego oczach demona i chuć. Po całej naprawdę niezręcznej sytuacji poszłam do Rachnery.
-Masz cos ciekawego? Wiem że przeglądasz pudła... Masz cos ciekawego dla mnie? A może jakieś słuchawki???
Spytalam na wejściu. Nos miała w pudłach. Porządek i przeglądanie różnych rzeczy byłego właściciela... Typowe.
-Jak znajdziesz grube pierzyny to oddaj. Tobie zrobimy cos z materacy i innych... Wykluczamy koce... Nie oddam kocyków. ( *^* ) A tak to z Lenem juz okej. Już.
Westchnęłam. 10 minut, krótko, a ile zrobił... To znaczy, ile zrobiło jego alter ego. To znaczy, demon co chowa się w jego wnętrzu. Usiadłam skrzynię na jej niby posłaniu. Ta wielkość jej starczy. To powinien starczyc materac z mej Chałupki dawnej. Jest porządny. Duży... Do tego jakaś kołdra, tyle że duża i ma sopoko legowisko. Wygodne i tak dalej. EJ... My się na zimę musimy ogarnąć! Bo to za przyjemne nie będzie... Spania. Ogrzewanie. Jakieś źródło pożywienia, wody. Co z tego że dużo tu tego... Ale i tak na 5 miesięcy nie starczy... Tak ziemia odreagowuje po tylu latach ocieplenia. Opodebrała sobie jeden miesiąc wiosny i jesieni... Ale śnieg nie spadnie. Będzie zimno, i to bardzo.
środa, 9 września 2015
Rin
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz