Westchnąłem. Dlaczego ja mam nadal serce i dlaczego ta kolorowa pinda siedzi u mnie na łóżku.
- Widzę cię - syknąłem - ściany mają oczy - wskazałem na białego pytona wpełzającego na tapetę - Jak chcesz się zakradać to sobie ustaw radar na zwierzęta również.
Miia spojrzała na nią zdziwiona.
- Ej, a ty to kto? - zapytała.
- Ha! Wnuczka Króla Demonów, Bonie Blau! - odparła z dumą - A wy? Demon i uzdolniona, jak widzę.
Przeciągnąłem ręką po twarzy.
- Kaoru Samamoto. To jest Miia Kagejihaima. Dlaczego bestialsko zniszczyłaś moją barierę? - powiedziałem sucho.
- Ech, słaby jesteś. - mruknęła, oglądają paznokcie - Żeby barier porządnych nie robić...
Razem z Alice i Miią zaczęliśmy jej szczerze nie cierpieć. Serio. Gościara odpycha zachowaniem.
- Nie mam ochoty dyskutować z tobą. Wynoś się z mojego domu.
- Właśnie, pytanie! Dlaczego nie zaliczyłeś testów dotąd? - ja to załatwiłam już daaawno...
Zaczęła pulsować mi żyłka.
- Jak masz dziadka króla, to pewnie i przywileje masz królewskie, ale czy sumienie to nie jestem pewien. Ja starałem się normalnie żyć, a nie działać jako morderca. - nienawistnym wzrokiem zlustrowałem ją od stóp do głów - Nie musiałaś uśmiercić tysiąca ludzi, wiem to doskonale...
- Hej, uspokój się - Miia pociągnęła mnie za rękaw, szepcząc - nie warto się na takich jak ona wysilać... Królewiątko miało lepiej i tyle.
Niech ta cholerna smarkula wypierdziela z mojego domu.
- Hehe...przyznaj, jestem po prostu silniejsza - uśmiechnęła się szyderczo - a normalne życie mnie nie interesuje.
- Zrozum, szlachcianko, że nie każdy ma tak dobrze jak ty, nie każdy rodzi się z taką mocą i nie każdy ma ułatwioną drogę do celu. - wysyczałem - A teraz wynoś się. Po dobroci, inaczej zawołam Morgortha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz