Rudzielec opuscił kuchnie, pozostawiając tylko naszą ekipę. Alex zajęła jego miejsce przy stole i wyciągnęła swoją konsole. Spojrzałem na blondyna.
-Anioły coraz bardziej mi przypominają gołębie. -Wybuchnąłem śmiechem.
-Niech przypominają! Ja jestem sroka!-wykrzyknął, nadal potrząsając głową niczym prawdziwy gołąb. Taniec godowy? Padaczka? Powinienem pójść po Apokalipso? W tym czasie kotołaczka poszła do pokoju.
-skąd ty masz alkochol? Trzeźwy na pewno nie jesteś.-stwierdzilem stanowczo... chociaż w środku nadal się śmiałem.
-Jestem... Tak reaguje jak się stresuje -usiadł na krześle i uderzył głową w stół - Za... dużo.... ludzi... i połowy... nie znam-zaskomlał. Przestało mnie to śmieszyć. Dziewczynka odłożyła PSP na bok i pogłaskała anioła po plecach. Wydał z siebie tylko niezidentyfikowany dźwięk pełen rozpaczy. Z salonu dochodziły krzyki, a nasz nowy rudy kolega właśnie się z tamtąd wyczołgał. Co tam się właściwie stało?
-To...może poznaj-zaproponowałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz