Odeszła... I bardzo dobrze. Następnym razem ją zabiję. Spalę, ugotuje. Takie tam. Alyss była nieprzytomna. A ja wyczerpany.
Usłyszałem coś dziwnego. Jak kroki... Spojrzałem w stronę odgłosów.
Mam na to tylko jedną określenie: Fuck. Jakieś wielkie, ziemne coś. Golem?
Wziąłem kotołaczkę na ramiona i pobiegłem. Mam nadzieję, że cicho i, że mnie nie zauważy. Nas. Cokolwiek!
Teraz chyba każde życie jest krótkie.
Na całe szczęście potwór nas ominął. Ukryłem się niedaleko namiotu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz