Objął mnie w barkach. Czyli po ludzku- przytulił. Łzy spływały mi po polikach wielkimi strumieniami. Obróciłam się do niego twarzą i schowałam starannie twarz w jego koszulce.
-Dziękuję...- wydukalam cicho- Naprawdę... Dziękuję...
Odsunęłam się lekko i otworzyłam medalion w którym było zdjęcie moje i siostry. Spojrzałam na nie oczami które były jak kryształ, i zamknęłam go spowrotem. Nawet nie masz pojęcia jak mi cie brakuje. Jak bardzo wielka dziura tkwi we mnie. Jak bardzo...
-Nienawidzę demonów...- powiedziałam przez nie uwagę, ale zabrzmiało to dość groźnie i jakby było planowane. Co raz to bardziej utwierdzam się w przekonaniu że jestem dziwna. Huśtawka nastrojowa, ba! Charakterowa! Codzienie cos innego- uwaga w pewnym momencie koło się zapętla!
-Dziękuje...- powiedziałam wtórnie i znów się do niego przysunęłam. Wciąż trochę płacze... Ciekawe za ile się uspokoję....
niedziela, 6 września 2015
Apokalipso
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz