Przytuliłam się do niego. Milutko.
Nie ważne, że nie jarzy co się dzieje... Kaoruś móóój..
Co ja odpierdzielam.
Znowu ta aura?
Ech.
Ale fajnie jest.
- Hej, pani demonico! - podniosłam się - chce pani się ogrzać? Jest tu trochę miejsca...
Poderwała się z pod koca i wskoczyła pod kołdrę, ale od strony mojego niedoszłego męża, którego oblegałam plecy.
Tak lekko za blisko się do niego przysunęła, ale cóż.
Tou!?
Zamiast poduszki pod głową pojawiła się moja kotka. Ona to naprawdę jest dziwna...
No cześć... - pogłaskałam ją po głowie - Gdzieżeś była?
Przymknęła oczy, zezwalajac mi używanie jej jako poduchy.
Oczy mi się kleiły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz