Jesteś demonem. Zakceptuj siebie samego...- takie słowa znów mnie dopadły w śnie... Cholera jasna! Budź się Len! Im dłuższy sen, tym dłużej nie jesteś sobą realnie... Szybko no szybko!!! Łza! Nie wiem... Może to opanuje cokolwiek! Ktokolwiek.
Poczułem pacnięcie na poliku. Kurwa. Po prostu pięknie... Siedziałem na Rin przygniatając ją do łóżka. Czyli 10 minut mu starczyło... Nie chcę wiedzieć co by było po kolejnych 10. Dotknąłem delikatnie swojego polika i uśmiechnąłem się krzywo. Jak szybko mnie zabije??? Zadałem sobie to pytanie kilka razy. Średnica moich tęczówek się zmniejszyła i zaczęły lekko drgać. Wystraszyłem się... Znów zarumieniony, wydukałem:
-Przepraszam... To... To nie ja! To nie byłem ja!- powolnie położyłem się na niej i przytuliłem- Przepraszam. Wiesz ja...
-Jesteś opętany. Wiem.- odparła.- Miałam jedynie nadzieję że wrócisz na czas. I nic nam nie będzie.
To się dzieje, kiedy mam stresa, lub jestem samotny, lub boje się że stracę bliską mi osobę. Niestety, czasem daje o sobie znać z znienacka. A myślałem że styknie rok spokoju. Dwa dni nie zdzierżył... Najgorsze że to demon nierządu.
-Dziękuje- wyszeptałem wtórnie. Cieszę się że wie, rozumie... Choć to dziwne...
wtorek, 8 września 2015
Len
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz