piątek, 18 grudnia 2015

Rin

Żwawo wyskoczyłam z łóżka. Ogródek, jaki zafundowała nam Apokalipso jest świetny! Wiele dawnych warzyw. I kilka ...ekhem 'zmutowanych' warzyw mięsnych... Że tak ujmę, świeżo, zdrowo, ale z GMO i nic z tym nie zrobisz~  Sporządziłam porządniejszy posiłek dla kilku osób. Nasza grupka, jak była tak jest, tyle że... Kilka osób nie przetrwało... Niestety. Kotołaczka, tak mocno poraniona, zmarła. A jej siostra zniknęła w lesie i nie wróciła. Nie było to zbyt wesołe, kiedy przy obchodzie, znalazłam ją, zmarła prawdopodobnie na hipotermię... Magnus, Alex, czyli jego córka, ja, Len, Rachnera, i Apokalipso. Tak jakby, jesteśmy w jednym obozowisku. Obozowisku w którym kocham drzeć ryj. Domowe studio nagrań, kocham cię (<3) Śpiewam ile wlezie. Dalej rośliny wodne Kalipso były przydatne. Wody nie idzie tak łatwo oczyścić. No i też wchłania ona za wiele drobnoustrojów i innych takich tam... Zaraz. Skończyłam w kuchni, rozstawiłam posiłek przy stole, po czym powędrowałam do salonu. Uwaliłam się na kanapie i zakryłam kocykiem. Zima. Po co jest tak zimno? A co globalnym ociepleniem? Heh? Zwlekłam się jednak po chwili. Rozpaliłam w kominku, by ogrzać cały dom. Momentalnie było cieplej o jakieś 1,5 stopnia. Do tego MOGĘ OBSERWOWAĆ OGIEŃ! Moje esyfloresy, czerwoniutkie, pomarańczutkie! Ah! Zapatrzona w cud, nie zauważyłam że do pokoju wparował skrzydlaty. Oparł się o moje plecy, zabrał część koca, i znów przysnął. Powstawajcie! Wszystko gotowe no...!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz