wtorek, 29 grudnia 2015

Fiddlesticks

Spacerowałem sobie tanecznym krokiem po zamarzniętych polach, zbierając do kupy niedobitków z mojej małej potyczki. Nic wielkiego, już są pochowani... Jakieś trzy osoby, których los mnie nie obchodził.
Sam do siebie wzruszyłem ramionami.
Z lekką ulgą wstąpiłem na miękki śnieg z zlodowaciałej ziemi. Kije strasznie się na tym ślizgają.
Co ja tam widzę! Dzieciak!
Jako, że mam wieczny wyszczerz na twarzy. nie muszę się specjalnie uśmiechać w czyjąś stronę.
Ze świecącymi oczami podszedłem do przypominającej laleczkę z porcelany dziewczynki, stając stopą (a raczej końcem kija) tuż przed jej nosem, wręcz zatopionym w śniegu. Chyba mnie nie zauważyła.
- Od kiedy dzieciaki chodzą same po polach? - zaskrzeczałem, nie umiem już normalnie mówić, podkładając kosę do jej skrzydełek.
Odwróciła się w moją stronę. Wpatrywała się we mnie przez jakiś czas, po czym przyłożyła swoje dłonie do mojej prowizorycznej twarzy. Po chwili zabrała ręce i znów zaczęła  mnie ignorować.
Co to do jasnej miało być?
- Nie przegrzało ci się pod kopułą? - popukałem ją w głowę, nadal zachowywała się jakbym był powietrzem.
Nagle spojrzała na mnie jak na jakiegoś ułoma.
-Co chcesz... - powiedziała cicho, ale dobitnie.
- Na początku chciałem ciebie pozbawić skrzydełek albo życia, jeszcze się nie mogę zdecydować - kruki zaczęły tworzyć wkoło nas krąg, jak ja je kocham - A teraz zapytam się czym ty jesteś?
Dziewczynka nabrała powietrza, aż się jej policzki napompowały, a następnie zaczęła mówić.
-Jakby na to nie patrzeć, czego byś nie zrobił wyszłoby na to samo, tylko w innym tempie... - odczekała chwilę jakby się zapowietrzyła - poza tym nie jestem pewna czy w takim wypadku opłaca mi się tłumaczyć czym jestem...
- Wait, ty to jesteś jeden z deszcowców czy jakiś takich? Was to szło kroić milion razyni wiecznie wracaliście do kupy... - zamyśliłem się i machnięciem ręki wzburzyłem ptaki di lotu, sam udałem się w stronę miasta - Miłej randki ze śniegiem! - zaświszczałem i oddaliłem się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz